Taka oto myśl, przyszła do mnie dziś, gdy w rozmowie z przyjaciółką Barbarą padł temat problemów z bolącymi, łzawiącymi oczami..
Ostatnio prawie cały świat przeniósł się do Internetu i tak się złożyło, że w ciągu kilku dni sporo czasu spędziłam przed monitorem na różnych webinarach, live’ach, wykładach. Tak mnie to jakoś pochłonęło, że… obudziłam się jak przysłowiowy szewc bez butów! Kilka dni temu, rano, po prostu poczułam, że oczy mnie bolą, szczypią, są podrażnione. No ładnie, pomyślałam… Teoretycznie wiem, że o oczy trzeba dbać, nie tylko dlatego, że są zwierciadłem duszy, ale też służą mi całe życie, do pisania, do czytania, podziwiania przyrody i mnóstwa wspaniałych czynności.
Ale cóż, zapomniałam o tym i trzeba było szybciutko wdrożyć pomoc. Oczywiście obowiązkowo ograniczenie pracy na komputerze. Nawilżanie, jak najbardziej potrzebne, więc sól fizjologiczna i zakraplanie oczu co rusz. Ale przyznam, że na niewiele się to zdało. Rada nie rada, jak ten rzeczony szewc, przypomniałam sobie, gdzie są moje buty! Popędziłam do pobliskiej apteki, kupiłam zakraplacz i zrobiłam coś, co przecież polecam każdemu, kto ma problemy ze wzrokiem, jakieś przypadłości oczne, czy chce działać profilaktycznie.
Szybciutko zrobiłam szejka z pyłku jęczmiennego, wlałam troszeczkę na talerzyk, dolałam wody i ciach-mach od razu zaczęłam zakraplać oczy. Wow! Pewnie tak zareagujesz?
Jak to, sok z jęczmienia do oczu?!?
Ano tak. Praktykuje to wielu Greenwayssaków. Na ból oczu, na suchość, na zapalenie spojówek, a nawet na oderwanie siatkówki! Mam na myśli tę w oku, oczywiście.
Jak to działa, jakie to uczucie, pewnie zapytasz?
Troszkę szczypie w zetknięciu z okiem, bo wiadomo, żywe enzymy i cała odżywcza reszta. Uczucie przyjemnego chłodu i nawilżenia. Ulga. A działa tak, że oczy stają się nawilżone, przestają boleć. Choroby mijają bez konieczności używania leków. I tak jak w rymowance na początku, często bywa tak, że niepotrzebne są już okulary, bo wzrok tak bardzo się poprawia. Dla mnie to jeden z wielu przykładów fenomenu naszej Zielonej Żywności. Jej kompleksowości, funkcjonalności. Szerokiej gamy zastosowania. I efektywności, która wynika z jakości.
To jest właśnie to, geniusz jakości i prostota stosowania. Prościej się nie da. Dlatego ją polecam. Dlatego ją kocham i jestem jej wierna.
Dziś mamy trzeci dzień i czuję ogromną różnicę. Nie ma bólu i uczucia suchości. Dlatego, skoro już tak ładnie wróciłam do dobrych nawyków, konsekwentnie dwa razy dziennie przy okazji picia szejka z jęczmienia, będę nadal robić zakraplanko. Przyjemne z pożytecznym. Po prostu profilaktyka. Lepiej zadbać, żeby później nie bolało.
A tę historię opisuję na prośbę przyjaciółki Barbary, bo pamięć bywa ulotna, a do tego, co napisane, zawsze można wrócić.
Jeśli ta historia Cię poruszyła, możesz się nią podzielić. Jeśli masz pytania, zapraszam do kontaktu.
sok z jęczmienia, Sok z młodej trawy jęczmiennej, Sok z trawy jęczmiennej, Super foods, Zielona Żywność Funkcjonalna