Dość rzadko robię desery, ale tym razem przyszła do mnie jakaś zimowa zachcianka, więc zdecydowałam, że zrobię coś słodkiego i zdrowego. Zachęcona przez koleżankę dobrym smakiem kulek z ciecierzycy, postawiłam również na kulki, ale jak to mam często, zrobiłam sobie eksperyment!
Jak to wyglądało? Najpierw oczywiście ugotowałam namoczoną przez całą noc ciecierzycę, zblendowałam, gdy wystygła. Miałam niecałe dwie szklanki. Po zblendowaniu dodałam mleko roślinne, miód i delikatnie wymieszałam. Po wymieszaniu dodałam mus gruszkowo-jabłkowy, spore ilości wiórków kokosowych, rodzynki, pokrojone na mniejsze kawałki figi, daktyle (kilka sztuk), orzechy włoskie. Masa była trochę luźna, więc dodałam jeszcze zmielone płatki owsiane i trochę mąki kokosowej. Formowałam kulki i obtaczałam je w kakao. A na koniec… Niespodzianka! Wpadłam na pomysł, aby zrobić z tego, coś jeszcze bardziej zdrowego i odlotowego! Wzięłam moją sypką Bio chlorellę GW i obtaczałam w niej kulki, tak, by całe były pokryte zielenią. Zadowolona ze swego dzieła, skosztowałam jedną i z radością wykrzyknęłam, przecież to są kupki Shreka!!! (kulki w wersji eleganckiej). Ubawiona tym bardzo, zastanawiałam się w jakiej wersji podać to dalej, bo cóż, umówmy się, na kupki czyjekolwiek to raczej nie ma wielkiego popytu 😉
Choć nazwa kulki nie oddaje kwintesencji mojego eksperymentu, stwierdziłam jednak, że dla potrzeb szerszej publiczności pozostanę przy wersji bardziej eleganckiej. Jeśli masz poczucie humoru, to zapewne zrozumiesz zabawny kontekst tej sytuacji.